FRAGMENTY I CYTATY

Fragmenty i cytaty z książki Styria Mariusza Maszczyka



Po co kusić los albo beznadziejnie planować działania w czasie, w konfrontacji z którym nie mamy szans?



Tej nocy nie potrafiłem zasnąć. Cały czas wracały myśli sprzed lat, o których z tak dużym wysiłkiem udało mi się zapomnieć. Czyżby przez zupełny przypadek miałem raz na zawsze z tym skończyć? Nie wiedziałem jeszcze, jakie mam szanse i czy w ogóle uda mi się znaleźć odpowiedź na najważniejsze dla mnie pytanie.



Pomyślałem, że były to tak bardzo popieprzone czasy, że do dzisiaj trwają spory o to, kto był bandytą, a kto bohaterem.



To pośmiertna forma ludzkiej duszy. Bardzo demoniczna postać z obszaru demonologii słowiańskiej, wywodzi się jeszcze z czasów przedchrześcijańskich. Uważaj, bo możesz ją tu spotkać.



Miałem już wychodzić, gdy dostrzegłem, że jeden z gości uważnie mnie obserwuje. Starszy, łysawy mężczyzna stał w towarzystwie drugiego, młodszego i co chwilę łypał na mnie wzrokiem. Niestety, nie był to przypadek.



Mężczyźni przystanęli obok pola i zaczęli coś pokrzykiwać w stronę Reisigerów. Maria mimowolnie popatrzyła w ich stronę. Byli pijani i robili gesty, których dziewczyna nie rozumiała. Nie minęła chwila, jak ruszyli w ich stronę. Ojciec upuścił grabie i stanął na ich drodze. Jeden z żołnierzy przystawił mu karabin do brzucha, a dwaj pozostali szybko podbiegli do dziewczyny.



Przez te kilka tygodni nieproszeni goście stali się panami nie tylko okolicy, ale również życia okolicznych mieszkańców. O kłopoty nie trzeba było prosić, bo przychodziły same.



Pomyślałem, że od lat w Polsce niewiele się zmieniło, bo dalej alkohol jest najlepszym środkiem do skracania dystansu.



Myślę, że musiałem uchodzić za sknerę lub dziwaka, ale jakoś wtedy, jak i dziś miałem to tam, gdzie zaglądają mało popularni lekarze.



Dano im zaledwie dwadzieścia minut na spakowanie dobytku i wywieziono nie wiadomo dokąd. Na zewnątrz, jak tylko gospodarstwo było gotowe na przyjęcie nowych lokatorów, wieszano portret Hitlera i flagę ze swastyką.



Roster odwrócił głowę i omal nie spadł z drabiny. Był to ten sam samochód, który dwa tygodnie temu zabrał go do Żywca. Gazik, przejeżdżając obok szkoły, zwolnił. Jan przez otwarty dach dostrzegł młodego porucznika oraz dwóch innych funkcjonariuszy. Mężczyźni na budowie przerwali pracę i zapadła cisza.



Zwykłe argumenty mogły do niego nie trafić, a ja nie byłem zbyt dobrym mediatorem. Pomyślałem o kimś, kto miał bardzo duży dar przekonywania, i kiedyś już miałem okazję skorzystać z jego talentu.



Starszy widocznie był ważniejszy, bo wziął do ręki notes i robił notatki. Musiały to być bardzo ważne rzeczy, bo pisał z namaszczeniem, tak, jakby był średniowiecznym mnichem kopiującym manuskrypty. Po chwili podszedł do półki i przełożył niebieskie batoniki na miejsce żółtych, które leżały obok. Tym samym żółte wylądowały tam, gdzie wcześniej były niebieskie. Odetchnąłem… Teraz wszechświat może spokojnie funkcjonować dalej.



Na zastanawianiu się nad tym, czego jeszcze może chcieć od niego Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa, upłynęła dalsza część wędrówki. Nie znajdując odpowiedzi na to minorowe pytanie, wsiadał do podniszczonego wagonu kolejowego, a jego zmącone myśli dalej nie dawały mu spokoju. Dopiero, gdy opuszczał pociąg, nieco się rozchmurzył; przecież jakby to było coś poważnego, zabraliby go od razu, a nie umawiali się za kilka dni.



Wystarczyło, że była blisko. Po przebudzeniu zastanawiałem się nad tym, jak nazwać naszą relację, ale skapitulowałem. Pewnie wiele lat temu byłoby to dużo prostsze, obecnie nie potrafiłem już zdefiniować stanu swoich emocji i odczuć zlepkiem liter sklejonych w słowo. Zresztą takie spakowanie całej szafy uczuć i myśli w jedną szufladkę, przypominającą małą fiszką katalog biblioteczny, byłoby naiwnym uproszczeniem.



Kiedy przychodzi ten czas, zaczynam się nim upajać. Nie ma jednak w tym nic radosnego, grzebanie w tej popieprzonej głowie ma więcej wspólnego z autodestruktywnym rozdrapywaniem strupów. Boli, a jednocześnie nie mogę przestać co chwilę sprawdzać, jak bardzo.



Wydawało się jej, że ciepły wiatr w ten niedzielny poranek pcha ją do przodu, w kierunku czegoś, co było nieznane i bardzo intrygujące. Cieszyła się i niepokoiła jednocześnie, a czym była bliżej miejsca spotkania, tym mocniej czuła szybkie bicie serca.



Tych kilka słów powiedział w taki sposób, że od razu skojarzyłem je z ostrzegawczym szczekaniem. Cała sytuacja wyglądała jak wstęp do koszmarnego snu.



Pewnie każdy miewa takie chwile, kiedy po przebudzeniu zastanawia się, gdzie się znajduje, jaki jest dzień tygodnia i pora roku. Ja, ze względu na to, że regularnie zmieniałem miejsce pobytu, zmagałem się z nimi dość często. Teraz nie miałem najmniejszego pojęcia, gdzie jestem i byłem przerażony.



Są takie nieliczne chwile w życiu człowieka, które załadowane są w pamięć jak fotografie, importowane przez wirus. Nie da się przewidzieć momentu, kiedy ponownie pojawią się przed oczami. Pewne jest tylko to, że to się stanie, a w zasadzie będzie stawać. Nagle, bez zapowiedzi, wiele, wiele razy. Kiedy chcesz i nie chcesz.






Książka Styria Mariusza Maszczyka – wizualizacja
Zamów książkę Styria Mariusza Maszczyka – księgarnie i sklepy

LUB ZOBACZ WIĘCEJ:

Recenzje, opinie i oceny o książce Styria Mariusza Maszczyka

Zobacz więcej – opis świata i bohaterów z książki Styria Mariusza Maszczyka